poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 2 - Wyjaśnienia, przepowiednia i spotkanie przyjaciół...

- Hmm... Zacznijmy od tego feralnego dnia... gdy Peter nas zdradził i Voldemort przybył, by zabić Harry'ego. Walczyliśmy ile mogliśmy, ale nie oberwaliśmy Avadą! Przez chwilę słyszałam płacz, później straciłam przytomność. Najprawdopodobniej tuż po całym zajściu Albus przetransportował nas do Munga. Okazało się, że byliśmy w śpiączce. Dopiero wczoraj się wybudziliśmy. - tłumaczyła Lily ze smutkiem w głosie. Dzięki wspomnieniom syna dowiedziała się co przeżył, jak był traktowany... - Harry musisz odpocząć... - zwróciła się do syna łagodnym głosem.
Wybraniec skinął głową. Rzeczywiście czuł zmęczenie. Powoli wstał. Zachwiał się niebezpiecznie, po czym zemdlał.
- Harry! - zawołała Lily z przerażeniem. Tak bardzo się bała. James szybko podszedł do syna i wziął go na ręce po czym zaniósł do pokoju.
- Spokojnie... Nic mu nie będzie. Po prostu, to dla niego za dużo. - szepnął Syriusz.
- Na pewno to przyczyniło się w dużym stopniu... ale jest jeszcze coś... Z jego wspomnień można wywnioskować, że to z powodu niedożywienia. Był głodzony... przez Petunię. Jak ona mogła... Moja siostra... - rozpłakała się. - Z chęcią bym z wami jeszcze posiedziała, ale rozumiecie muszę teraz być z Harry'm... -
- To zrozumiałe. Leć. - uśmiechnął się Syriusz.
Lily natychmiast pobiegła na górę do pokoju syna. Usiadła na pobliskim krześle.
- Co jest? - spytała zmartwiona.
- Jest bardzo osłabiony, ma gorączkę. - szepnął.
Siedzieli przy nim, aż do świtu. Harry lekko zdezorientowany rozglądnął się po pomieszczeniu. Skąd on się tam wziął? Wysilił umysł i przypomniał sobie ostatnie wydarzenia. Uśmiechnął się szeroko widząc rodziców czuwających przy nim. Zawsze pragnął mieć przy sobie kogoś, kto go kocha, komu może się zwierzyć, wypłakać, przytulić. Kiedyś myślał, że to marzenie jest nie do spełnienia, lecz teraz wiedział, jak bardzo się mylił...
- Cześć synku. - przywitała go Lily odgarniając niesforne kosmyki włosów z jego czoła. Ten nie wiadomo czemu zaczął płakać. Kobita natychmiast przytuliła go. - Co się dzieje skarbie? - spytała zatroskana.
- Tak się cieszę, że jesteście tu ze mną... - szepnął płacząc.
- Już nigdy cię nie zostawimy. - rzekł Rogacz.
Wybraniec powoli zaczął się uspokajać w ramionach matki.
- Musimy ci coś ważnego powiedzieć... coś co Dumbledore przed tobą zatajał przez te wszystkie lata. Pamiętasz przepowiednię, która rozbiła się podczas twojej akcji w Ministerstwie? - spytał, a gdy uzyskał odpowiedź kontynuował - Znamy jej treść. Dyrektor nam powiedział. Oto jej treść:
"Oto nadchodzi ten, który ma moc pokonania Czarnego Pana...
Zrodzony z tych, którzy trzykrotnie mu się oparli, a narodzi się, gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca...
A choć Czarny Pan naznaczy go jako równego sobie, będzie miał moc, jakiej Czarny Pan nie zna...
I jeden z nich musi zginąć z ręki drugiego, bo żaden nie może żyć, gdy drugi przeżyje...
Ten, który ma moc pokonania Czarnego Pana narodzi się gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca...
” -

- Wychodzi na to, że rzeczywiście jestem tym "Wybrańcem"... - szepnął
- Ach... jeszcze jedno. Rok szkolny zakończył się wcześniej... Zanim się obudziłeś przyleciała sowa z listem od Rona. Weasleyowie zapraszają cię do siebie dziś popołudniu. - James zmienił temat podając pergamin i pióro synowi, by napisał odpowiedź.
Cześć Ron!
Dzięki za zaproszenie. Na pewno przybędę, lecz nie sam. Wezmę ze sobą dwie osoby.  
Harry
Po zjedzeniu obfitego śniadania młody Ślizgon wraz z rodzicami teleportowali się niedaleko Nory.
- To my się schowamy. Niespodzianka, to niespodzianka. -
Jak powiedzieli, tak zrobili.
- Harry kochaneczku! Jak dobrze cię widzieć całego i zdrowego! - zawołała mama Rona przytulając nastolatka. - Słyszałam o tym ataku... Och... James? Lily? - wyjąkała na widok swych "nie żywych" przyjaciół.
CDN...
Wiem, wiem, wiem! Głupie! ;c
Z czasem się rozkręci i nie będzie takie nudne! Obiecuję :)

1 komentarz:

  1. Mnie tam się podoba każdy cal (poza literówkami itp.). jest na prawdę super. Czekam na next.
    Ala

    OdpowiedzUsuń