poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdzia 1 - Przybycie do Hogwartu

Zanim zacznę muszę poinformować, że zaszły pewne zmiany w Prologu (09/10.02.14r.). Chyba nie będę już nic zmieniać. A teraz przejdźmy do rozdziału:
*******************************************************

Dzień później...
Harry obudził się o dziwo bardzo wypoczęty, nic go nie bolało. Przez chwilę myślał, że to co działo się poprzedniego dnia było snem, jednak widząc obok te dwie najważniejsze osoby zmienił zdanie. To działo się na prawdę. Ma rodziców. Uradowany usiadł i ze zdziwieniem stwierdził, że nie potrzebuje już okularów, które leżały na stoliku obok jego łóżka.
- Cześć synku. - uśmiechnął się Rogacz. - Idź się przebrać. Tu masz rzeczy. - wskazał na małą stertę ubrań.
Harry poszedł do łazienki. Ogarnął się i przebrał po czym wyszedł.
- Wysłałem sowę do Dumbledore'a z prośbą o zwolnienie cię z ostatnich dwóch tygodni nauki, ale jak mi się wydaje będziesz chciał pożegnać się z przyjaciółmi? -
Wybraniec skinął głową, wziął garść proszku Fiuu, wszedł do kominka i zawołał: HOGWART. Podobnie jego rodzice. Cała trójka wylądowała w gabinecie dyrektora, gdzie na przeciw Albusa siedział Snape.
- Zobaczcie te wspomnienia. - powiedział podając fiolkę i wskazując na myślodsiewnię. - Będę albo w Wielkiej Sali, albo w Pokoju Życzeń. - szepnął po czym wyszedł kierując się w stronę WS*.
- Harry! - zawołała niebieskooka, długowłosa blondynka machając do niego - Meggy. O dziwo obok niej siedzieli: Ron - Gryfon i Hermiona - Krukonka.
- Cześć wam. - przywitał się.
- Myślałam, że jesteś w Mungu... - zaczęła Ślizgonka
- Byłem, ale mnie wypisali. Wiesz o tym, że moi rodzice tak na prawdę żyją? - powiedział.
Dziewczyna zaniemówiła. Słyszała o tym jak mugole traktowali Złotego Chłopca, że zawsze był sam, wszyscy wokół uważali go za przestępcę, czy za kogoś niezrównoważonego. Na dodatek ten stary trzmiel okłamywał go przez tyle lat!
- Gdzie teraz są twoi rodzice? - spytała Krukonka
- W gabinecie Dumbledore'a. Zgaduję, że urządzili tam niezłe przedstawienie... - zaśmiał się. - Acha zapomniałbym... nie będzie mnie do końca tego roku szkolnego. Przybędę dopiero na rozpoczęcie. Nie martw się Hermiono na pewno zaglądnę do książek... u Dursley'ów nie było to możliwe. Tak się cieszę. -
 - Z czytania książek? - zapytał zdezorientowany Gryfon
 - Ale z ciebie palant. Przecież odzyskał rodzinę! - powiedziała Hermi.
 - Och... muszę już iść. Do zobaczenia, być może w wakacje. Piszcie! - zawołał odchodząc w stronę państwa Potterów. W towarzystwie rodziców wyszedł z Wielkiej Sali. Jeszcze nigdy nie czuł się tak szczęśliwy jak teraz. Przypadkiem udało mu się dowiedzieć prawdy, którą Dumbledore przed nim zatajał. Gdyby nie rodzice od razu poddałby się tam - w Mungu. Nawet nie zauważył kiedy pojawili się w domu na Grimmauld Place 12.
- Rogacz? Ruda? - wykrztusił Syriusz, którego bardzo zdziwiła ich obecność. - Jak... wy... ale... Dumbledore mówił... - zaczął.
- Łapcio, żyjemy i mamy się świetnie. - powiedziała kobieta.
- Cześć Syriuszu! - zawołał Harry zza pleców rodziców.
- Witaj Harry. - przywitał go. - Chodźcie do salonu. Tam nam wszystko opowiecie. -
Syriusz zaprowadził ich do pomieszczenia, gdzie Tonks i Lupin dyskutowali o czymś zażarcie. Black chrząknął, obydwoje natychmiast zaprzestali rozmowy i odwrócili głowy w ich stronę. Wpatrywali się z szokiem w trójkę nowoprzybyłych postaci.
- Nie poznajecie starych przyjaciół? - spytał James.
- Rogacz? Lily? - szepnął oniemiały Remus.
- No nareszcie Luniaczku! - zaśmiał się
- Siadajcie, siadajcie i opowiadajcie! - odezwała się wreszcie Nimfadora.
CDN...
*WS - skrót od: Wielka Sala
Dziś również trochę dziwnie... wiem przegięłam z dialogami, ale nim sobie wszystko wyjaśnią będzie ich dużo... ;//
Proszę o komentowanie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz